Weekend bywa wyjątkowy,
moc emocji, elastyczność,
warto zatem być gotowym
na niezwykłą rzeczywistość.
Więcej niż dobrze się stało, że na koniec rekolekcji było nam dane spotkać się, porozmawiać i pośmiać z naszym księdzem. Tutaj jak najbardziej na miejscu jest dygresja sprzed wielu lat, gdyż kiedy trafiliśmy do parafii św. Sebastiana, z automatu, ze względu na położenie i nie tylko, stwierdziliśmy, że tu jest jak w raju. Zarówno roślinność, jak i śpiew ptaków dopełniają to wrażenie 😀 Właśnie na koniec Mszy ksiądz prowadzący rekolekcje, dziękował za możliwość poprowadzenia ich w tymże duchowym i przyrodniczym raju. Po tak dobrze zaczętym dniu nawet deszcz, który i tak długo się powstrzymywał, nie był w stanie popsuć humoru.
Aż wstyd się przyznać, ale w tym roku po raz pierwszy było mi dane pojawić się przy Reymonta, natomiast czuję się usprawiedliwiony, ponieważ kiedy sezon ruszył, ja byłem zakopany w Zakopanym 🙂 🙂 🙂
Ja już tak mam, że wierzę w magię liczb, więc szczęśliwą siódemkę jak znalazł dopasowałem do nomen-omen już siódmej naszej wygranej z rzędu i to najwyższej w tym sezonie 🙂 Taką Wisłę aż chce się oglądać: zaangażowanie, wymienność pozycji, asekuracja i płynna zmiana ustawień zespołu w trakcie meczu, to coś, na co jesienią próżno czekaliśmy. Yo soy absoluto contento. Tak więc wreszcie zgadza się wszystko – no prawie, bo to jeszcze nie ta klasa rozgrywkowa… Wieczorem zaś kontynuacja futbolu hiszpańskiego, tylko takiego przez duże „F”, a nawet „FC” 🙂 Barcelona wygrała kolejny mecz, Lewy przełamał swą niemoc strzelecką, czyli tutaj zgadza się aaaaabslutnie wszystko 🙂
W niedzielę, choć pogoda nie rozpieszczała, odwiedzaliśmy groby bliskich oraz, na przekór aurze, tradycyjny spacer z Wieną.
Witraż przyrody
Jeśli wiosna się późni
nie miej tego jej za złe
nade wszystko nie bluźnij
wolno jej być wahadłem.
To pojęcie szerokie,
nikła temperatura,
kusi zielonym okiem
mądra Matka Natura.
W tym koktajlu przyrody,
ścieżki dawno utarte,
witraż słońca i wody
piękna szkicuje kartę.
05.04.2023
Praktycznie weekend należałoby uznać za zamknięty, lecz wyjątkowo jego pozytywy rozciągnięte zostały aż do poniedziałku i to jeszcze jak 🙂 Przez zespół „Po Burzy” zostałem zaproszony na ich koncert w „Piwnicy Pod Baranami”, czyli co tu dużo mówić, miejsca iście kultowego 🙂 https://www.facebook.com/jerzy.kucik/posts/pfbid02v8P74uxsfmVQTb1KYP9NCqsH8LGyBjCfGDGgkR6PF2wDr1cbFtWNwNmqKDnfiH1ml
Koncert zaczął się i skończył utworami do moich tekstów, a i pośrodku też ich nie zabrakło. I kto by pomyślał, bo na pewno nie ja, że w jakikolwiek sposób moja twórczość zawita do „Piwnicy Pod Baranami” 😀
Połknięte lektury: Umberto Eco „Temat na pierwszą stronę”; Fiodor Dostojewski „Wspomnienia z martwego domu”; Przemysław Piotrowski „Piętno”.
P.S. Wszystkim razem i każdemu z osobna życzę spokojnych, dobrych i wbrew pogodzie, ciepłych świąt Wielkiej Nocy.