Należę do tych szczęściarzy, którzy mogą powiedzieć, że byli świadkami zarówno debiutu Jakuba Błaszczykowskiego za czasów Vernera Liczki, jak i jego ostatniego meczu przed odejściem do Borusii Dortmund. Dodatkowo wówczas Kuba osobiście przekazał mi swoją koszulkę 🙂 Byłem też obecny na pierwszym meczu Wisły po powrocie Kuby do Polski, kiedy w klubie wszystko się waliło i paliło…, aż wreszcie na koniec zeszłego sezonu uczestniczyłem w spotkaniu wyjazdowym w Łęcznej, kiedy to po raz ostatni Kuba przywdział trykot z Białą Gwiazdą na piersi. Kawał wielkiej i pięknej kariery sportowca, a do tego w prywatnych kontaktach – normalnego człowieka. Do dziś pamiętam sytuację, kiedy to jeszcze przed odejściem do Dortmundu, Kuba był kontuzjowany i na stadion wchodził tym samym wejściem, co my. Wypatrzył w tłumie moją mamę, ukłonił się i spytał o mnie, mama odpowiedziała, że ze znajomymi pojechałem do przodu, podziękował, mówiąc: wobec tego poszukam go 🙂 Poszukał, znalazł, zamieniliśmy kilka słów, wymieniając się informacjami, co u mnie, co u niego, ot tak, po prostu. Piłkarz obdarzony wielką charyzmą i umiejętnościami. A jakże wielce wymowne są słowa Roberta Lewandowskiego, że kiedy Kuba żegnał się z kadrą, to choć piłkarsko był już innym zawodnikiem, ale charakteru, ambicji i oddania, nawet wówczas, miał więcej, niż cała reszta młodych piłkarzy występująca w tym meczu razem wzięta.
https://twitter.com/pawel_kekus/status/1687878547309043712
Zdecydowanie chciałoby się Kubę oglądać o wiele dłużej na boisku, jednak kontuzje w dużej mierze mu to odebrały, lecz i tak nie odpuścił, nie chciał zawieźć kibiców na Narodowym i myślę, że można zacytować fragment utworu zespołu „Perfect”: „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść Niepokonanym”. Kuba zrobił to na swoich warunkach i szacun mu za to.
Połknięte lektury: Grażyna Bastek „Rozmowy obrazów” cz.1; Remigiusz Mróz „Głosy z zaświatów”; Giuillaume Musso „Sekretne życie pisarzy”.