Wprawdzie pierwotnie zakładałem iż nic na ten temat nie napiszę i to nie dlatego, że to mecz jak każdy inny, bo co to, to nie 🙂 Na potwierdzenie moich słów przytoczę słowa trenera Maaskanta, który to, po niestety przegranych przez nas derbach pozwolił sobie stwierdzić, że: „o co tyle szumu, wszak to mecz, jak każdy inny” i na drugi dzień już w Wiśle nie pracował 🙁 . Dla wiślaków tak nigdy nie było i mam nadzieję, że nie będzie. Tym meczem się żyje na długo przed nim i jak widać jeszcze jakiś czas po. Wisła wygrała, więc zdecydowanie są powody do zadowolenia, a pokłosiem genialnej postawy naszego bramkarza, jest choćby jego powołanie do młodzieżowej reprezentacji 🙂 Cytując klasyka innym „plusem dodatnim” jest jeszcze większe zainteresowanie strzelcem jedynego gola Yawem Yeboahem, przez szereg zachodnich klubów. Na dokładkę, choć to już nie z naszej bajki: z posadą trenera Pasów pożegnał się Michał Probierz, którego miałem okazję poznać osobiście, ale to było dawno i prawie nieprawda 🙂 Teraz przerwa na reprezentację i najlepszy czas na to, by solidnie przygotować się i tę zwycięską serię podtrzymać 🙂 🙂 🙂
P.S. Słowo wyjaśnienia, dlaczego pierwotnie nie zamierzałem pisać o derbach. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ba, nawet dwie też jej nie czynią i trzymam kciuki, by piłkarze ten super moment jak najlepiej spożytkowali. Natomiast obawiam się tak częstego (niestety u nas) huraoptymiszmu, że gdy wygrywamy prestiżowy mecz, to zaraz pojawiają się głosy, by odważniej patrzeć w górę tabeli. Cytując klasyka: „znaj proporcję mocium panie” 🙂
P.P.S. Na sektorze fundacyjnym derby te były dodatkowo wyjątkowe, ponieważ gościliśmy po raz kolejny złotą paraolimpijkę Karolinę Pęk.
Połknięte lektury: Robert Galbright „Żniwa zła”; Remigiusz Mróz „Ekspozycja”, „Deniwelacja”