Skoro już jest zima, to jeśli mamy taką możliwość, hmmm… jej uroki można doceniać z perspektywy ciepłego, suchego i przytulnego domku, albo wejść z nią w konfrontację i czaaaaasem może się podobać. W miniony poniedziałek po wizycie w Bibliotece Wojewódzkiej, pomimo naprawdę trudnych warunków, udało się zajrzeć na nasz krakowski Rynek 🙂
Ogromnie miłym zaskoczeniem był klimat Jarmarku Bożonarodzeniowego, subtelna jego atmosfera doceniana przez liczne zastępy obcokrajowców i nie tylko. Jakże miło było ujrzeć reprezentacyjną część Krakowa bez „wściekłych” reklam i bez kłócącej się z tą atmosfera muzyki.
Nic to, że człowiek miał prawo się poczuć w tej bajkowej krainie, niczym Koziołek Matołek, który błąka się po całym świecie, aby dojść do swego domu i go docenić 🙂 🙂 🙂 Z pewnością nasz Jarmark ma to, czego niekoniecznie mogą doświadczyć w innych częściach Europy, czyli śnieg, on zdecydowanie miał wpływ na niesamowity klimat. Nie bez znaczenia było również nienachalne podświetlenie Sukiennic, Ratusza, kościoła Mariackiego itd. Wszystko to jakby z pocztówki.
Odwiedzający Rynek w tym czasie, wkomponowali się w tę atmosferę i szczerze polecam doświadczenie tego osobiście, bo skoro Krakus z urodzenia potrafi to docenić, to widać jest w tym ta właściwa magia.
Połknięta lektura: Vincent Victor Severski „Niepokorni”