To nic, że pojawiło się podobno kilkudniowe ochłodzenie, ale pozytywów zdecydowanie więcej 🙂 Kwitną forsycje, od dłuższego czasu już krokusy, pojedyncze pąki pojawiają się na magnoliach i na drzewach owocowych. W minionym tygodniu otrzymaliśmy informację iż samochód jest już w Polsce i zaczyna się jego specjalistyczne dostosowywanie 🙂 🙂 🙂 Jeśli ktoś powie, że to mało, to jeszcze piątkowe zwycięstwo Wisełki i niedzielne FC Barcelony 😀
Weekendowe wyniki w lidze też się pod nas ułożyły, więc powody do uśmiechu były dodatkowe. W sobotę pogodowo było więcej, niż ok, toteż pojechaliśmy do rodziców, bym tam trochę mógł pojeździć na „elektryku” i jak przystało na „jaszczura” lub słonecznik orientując się wyłącznie na słońce. Korzystając z okazji podjechaliśmy również do Zuzy i Amadeusza, by przekonać się, że ich pierworodny radzi sobie świetnie i rośnie, jak na drożdżach. Ja zaś wpadłem w oko takiej jednej…
Kocie zaloty
W soczystej zieleni
świat chętnie się nurza,
wiosną podchmieleni
prężymy odnóża.
Rubikon za nami,
bo zima w odwrocie,
łąki z krokusami
i zaloty kocie.
Sił witalnych fala
wzbiera jak tsunami,
zamieniam się w drwala,
lub gościa z widłami.
Nici z Posejdona
przez ten budzik chory,
obok ziewa żona
– czy czas na amory?
26.03.2019
W takich okolicznościach chyba nikt nie zaprzeczy tytułowi tegoż wpisu.
Połknięte lektury: Przemysław Piotrowski „Krew z krwi”; Guillaume Musso „Ostatni szczegół”; Peter V. Brett „Wielki bazar”.