Po powrocie MŻ z Wysp korzystając z cuuuudnej pogody urządziliśmy sobie ponad pięciokilometrowy spacer. Tym razem padło na dużą pętlę wokół Zakrzówka, więc światło, drzewa, skały, liście, to wszystko wręcz baaajeczne. Przyznać muszę, że rewitalizacja ścieżek naprawdę się udała, tak więc miłośnicy joggingu oraz dwóch kółek zdecydowanie mają tam czego szukać. Nasz psiak też był ukontentowany i liczni jej kuzyni również 🙂 🙂 🙂 Powtórzę to co padło już w jednym z wpisów: taka jesień, jak dla mnie mogłaby trwać aż do maja.
Połknięta lektura: Jo Nesbo „Zazdrość”