Tym razem ten pociąg miał być tylko cudowną metaforą, ponieważ w planach była podróż samolotem i to przez duże S 🙂 Z MK we czwartek 20-go poszliśmy do Teatru Słowackiego na sztukę o Wyspiańskim, choć chyba nie przesadzę mówiąc, że nasze myśli trochę szybowały 🙂
Po wyjściu z Teatru, zanim wymieniliśmy opinie na temat sztuki, po uruchomieniu komórki dotarła do mnie lakoniczna wiadomość: „jest źle”. Rzecz jasna oddzwoniłem i o ile to możliwe, informacja głębiej wbiła mnie w wózek 🙁 Nasza gospodyni, u której mieliśmy spędzić cudowne dwa tygodnie, w trybie pilnym trafiła do szpitala i konieczna była operacja 🙁 Rzecz jasna myśli o wyjeździe zeszły na drugi plan, a zastąpiła je troska o A. Skoro dla nas ten czas nie był łatwym, to aż strach pomyśleć, co działo się u nich… Nazajutrz bardzo późnym popołudniem informacja ze strony rodziny: operacja się udała, nie było łatwo, ale rokowania są pozytywne… Ta wiadomość wywołała u mnie gigantyczną ulgę, połączoną z głębszym oddechem, już bez towarzyszącej mi guli w przełyku. Skoro plany się zmieniły, to nadarzyła się okazja, aby odebrać nasz nowy samochód i uwaga, by skorzystać z naszych kolei państwowych… 🙂 Ale o tym już następnym razem.