22 lipca 2022 Jestem, więc piszę :)

Jako się rzekło w ostatnim wpisie, pozostaje mi tylko to przeżyć, a skoro już się udało, to pokrótce: początkowo byłą wizja, której ja w pełni nie dowierzałem, że ta operacja, czy zabieg, zwał, jak zwał, może zamknąć się jednodniowym pobytem w szpitalu. Tyle szczęścia jednak nie miałem, trochę wyczekałem się na przyjęcie, a następnie na przysłowiowe łóżko 🙂 A już potem nic, nic i nic 🙂

Skoro tak, jak już pisałem właściwie nie działo się nic, a na całym oddziale upał był więcej niż uciążliwy, więc dlaczego by nie umilić sobie czasu spacerując po wewnętrznym szpitalnym ogrodzie 🙂 W nim zaś niespodzianka, bowiem znajdują się tam ławeczki wyjątkowych osób urodzonych w tymże szpitalu, a wśród nich ławeczka niejakiego Marcina Wasilewskiego, znanego piłkarza, ba, nawet Wiślaka 🙂 🙂 🙂

Na szczęście tego czasu w szpitalu nie spędzałem sam, tylko z najlepszą z żon ! 🙂 ! Na zmianę z mamą. Minusów podczas pobytu było chyba tyle samo, co plusów, więc nie będę po kolei ich wymieniał lecz o jednym milczeć po prostu nie mogę. Otóż w dniu operacji na wizycie całego konsylium lekarskiego, pan ordynator niemal zrugał mnie, że upieram się przy tej operacji, a powinienem sobie zdawać sprawę z tego, jakie ona może nieść za sobą zagrożenia 🙁 To co ja usłyszałem okazało się niczym w porównaniu do tego, czym pan ordynator uraczył MŻ… Tego dnia czas wlókł się niemiłosiernie i kiedy „widmo” mojej operacji niemal zaczęło się już rozpływać z przyczyn losowych, nagle pojawiły się dwie superwomen, zapakowały mnie na swój pojazd i pomknęliśmy. Z informacji pooperacyjnych wiem, że trwała ona 35 minut, niestety trochę dłużej przygotowanie anestezjologiczne, okraszone „ciekawymi” dykteryjkami, niekierowanymi do mnie. Fakty są takie, iż ingerencja się udała, co zresztą potwierdziły zarówno pooperacyjny rentgen oraz już w dniu wypisu – zmiana opatrunku.

Tak więc jestem, żyję, a pobyt ten niestety na długo kojarzyć będzie mi się z Bólem przez duże B oraz z wizytą lekarską, na której to pan doktor zamaszyście szukał u mnie operowanej stopy 🙂 🙂 🙂

P.S. Kiedy już byłem po zabiegu i naprawdę bolało, uwierzcie – Wisła strzeliła gola i całkowicie zapomniałem o bólu 🙂

I dodatkowe P.P.S. operacja odbyła się dwudziestego pierwszego, czyli po mojemu trzy siódemki, ba, skoro lipiec, to nawet cztery, więc teraz mogę sobie pofilozofować, że po prostu musiało się to udać 🙂

Jestem, więc piszę

Szukam mych słów po kieszeniach,

asa po rękawach kryjąc

ciągle się obraca ziemia,

żyję pisząc, piszę żyjąc.

Dawno mleko się rozlało

nie ma sensu szastać wetem,

Niebo super karty dało,

i najlepszą mam kobietę.

Zakrzepniętych dni tabuny,

parzył  siódmy dzień Lutego

mniej w nich tremy, więcej dumy,

bliżej celu obranego.

Po co snom podkładać nogę?

Nie do końca grać fair play,

póki słowa znaleźć mogę

to i mi na duszy lżej.

01.02.2021r.

Ogromne podziękowania za wsparcie od wielu osób i za to, że jesteś-cie 🙂

Połknięte lektury: Peter V. Brett „Pustynna włócznia” tom II; Cormac McCarthy „Droga”; Harlan Coben „Wszyscy mamy tajemnice”.

Dodaj komentarz