W poprzednim wpisie pisałem, że inaczej, niż zwykle nie zaczynam od początku, a oto ciąg dalszy. Zanim byłem na spotkaniu z Rafałem Boguskim, to „z poślizgiem” dosyć hucznie i sympatycznie było mi dane świętowanie imienin. Poza dotychczasowymi komplementami, co do atmosfery, dodam jeszcze, że było smaaaacznie 🙂 🙂 🙂 Zresztą z tego świętowania zrobiła się miła kumulacja, bo załapałem się na to, co miało miejsce pod naszą nieobecność, czyli zaległy Dzień Ojca.
Dlaczego z innymi nie świętowałem w pierwotnym terminie? Już odpowiadam. Ledwo co powróciłem z rehabilitacji w Zakopanem. Teraz trochę o niej, bo szpital w Zakopanem jest na mojej short liście z naprawdę dobrą rehabilitacją. Pracują tam profesjonaliści w swoim fachu, a do tego liczne przyrządy, sale gimnastyczne i co dla mnie mega istotne, są tam długie korytarze. Umożliwiają mi one w dużej mierze to, czego nie mam na co dzień, czyli tup, tup, tup i jeszcze raz tup, tup, tup, tam i z powrotem, z balkonikiem, z terapeutą, a nawet podejmowanie prób samodzielnych, chociaż pod czujną opieką 🙂


Bez dwóch zdań jest to miejsce, w którym jeśli człowiek ma tylko ochotę ostro poćwiczyć, to ma też ku temu duże możliwości i byłoby wszystko super, gdyby nie fakt, że po raz pierwszy tam, nie było opcji wydłużenia pobytu 🙁 Złożyło się więcej, niż kiepsko, ponieważ wyjeżdżając do szpitala zrezygnowaliśmy z dodatkowych trzech tygodni ćwiczenia w NFZ przy ulicy Winnickiej, a tam zarówno ze względu na kadrę, jak i atmosferę też wielce sobie chwalę. W ostatni weekend naszego pobytu w Zakopanem mega-turbo niespodzianka: Wiślackie odwiedziny z Krakow. I jak to miło siedzieć na ogrodzie i usłyszeć gromkie „Jazda, jazda, jazda” 😀 To Wam się udało i jeszcze raz dziękuję 🙂
Czas tak pędzi, że w tak zwanym międzyczasie zrobiło się lato, zaczęła się liga i w pierwszym meczu Wisła odniosła przekonujące zwycięstwo 🙂

Już po meczu spacer z MŻ, Karolem i „Biszkoptem”.
Połknięte lektury: Breuer William „Tajne epizody II wojny światowej”; Katarzyna Bonda „Efekt morza”; Valerie Perrin „Cudowne lata”; Joanna Chwistek „Zlecenie”.