Nie pierwszy to mój pobyt w tym uzdrowisku, lecz jak dotąd nie miałem przyjemności (tak – przyjemności) przebywania w dwudziestym pierwszym szpitalu wojskowym 🙂
Już od momentu przyjazdu było po prostu miło, uprzejmie i wręcz dziwnie 🙂 🙂 🙂 Swoją drogą nie wystawia to najlepszej opinii innym placówkom, ale tu po prostu było przyjemnie i przez cały pobyt miałem poczucie zaopiekowania. Jeśli chodzi o kluczowe, jak dla mnie, zabiegi oraz ćwiczenia 1 na 1 z fizjoterapeutą, to dość powiedzieć, że baaaardzo dawno tak dobrze nie poćwiczyłem. Zwłaszcza po moim, nie tak dawnym połamaniu, zdecydowanie było to coś, czego potrzebowałem. W tym szpitalu jest naprawdę wszystko, począwszy od dwóch basenów, poprzez bibliotekę, pralnię, fryzjera, na kawiarni skończywszy. Miło było znów poćwiczyć na całego i mieć poczucie, że po ostatnim zabiegu można, choć bez obowiązku, paść na twarz 🙂
Co zaś tyczy się pogody, to ta oddała z naddatkiem to, co odebrała w kapryśnym pogodowo wrześniu pod Tatrami 🙂 Jak to mówią, góra z góra się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem zawsze. I tak też po roku znów spotkaliśmy się z panią Miecią i po ponad dwudziestu latach z Piotrkiem, kumplem z Częstochowy, z którym to połączyło mnie dwunaste piętro i oddział rehabilitacji szpitala im. Rydygiera. Puentując ochy i achy, jak by za niedługo ktoś zaproponował mi jeszcze raz to samo, to bez chwili wahania powiedziałbym „tak”, choć tęsknota za moimi „dziewczynami” momentami doskwierała…
Gul
Jestem chodzącym uśmiechem,
Dobry humor wnętrze trawi,
Kto chce za to stawiać krechę
niech swym gulem się udławi
27.04.2020
Połknięte lektury: Jose Saramago „Miasto ślepców”, Harlan Coben „Nie odpuszczaj”, Olga Tokarczuk „Czuły narrator”, Julio Cortazar „Gra w klasy”.