Za oknami pogoda więcej niż zachęcająca, a skoro wczoraj na spacerze z MŻ znaleźliśmy połacie krokusów, toteż pomysł mógł być tylko jeden – Gorceeeeee! Bez pośpiechu, za to w świetnych nastrojach zebraliśmy się i w drogę na Zakopiankę. Początkowo brrrrr – ruch, jak w ulu, zupełnie inaczej, niż w analogicznym okresie rok temu 🙁 Za Myślenicami aut zaczęło ubywać, więc do celu dojechaliśmy niemal płynnie. Już skręcając z głównej drogi MŻ wypatrzyła, że tam wysoko, wysoko, wysoko widać śnieg 🙂 Tak się składa, że tam wysoko, wysoko, wysoko właśnie my zmierzamy, więc… pniemy się w górę i śniegu niet, ale już po chwili tu troszkę, tam troszkę, a na samej górze – szok! Inny świat lub po prostu pogodowy matrix. Śniegu wciąż zdecydowanie więcej niż mogliśmy się spodziewać, toteż bezpośrednio pod sam dom dojechać się nie udało 🙁 Na krokusy tutaj też przyjdzie jeszcze chyba sporo poczekać? Spacer jednak się odbył, było sympatycznie, a co równie istotne – właściwie bezludnie. https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=3926350374077602&id=100001080338679 Skoro nie było możliwości na więcej, to czas do powrotu. Jeszcze tylko rzut oka MŻ, co tam na górze działki i iiiiiii tu znowu ślady niedźwiedzia o.O Góry zatem pozostaną górami, a śniegu tu było tyle, że jak z jednej górki się osunął, to „łaskaw był” zabrać całe ogrodzenie u sąsiadów… Na szczęście w dolinach już jest tak, jak być powinno 🙂 🙂 🙂
Echa nieskończoności
Pod zapalonym wiosną niebem,
ptasią nutą wabione,
echa nieskończoności.
Słońcem jak cyrklem
zatacza krąg uśmiechów.
Wskazówkami zezowatych cieni
cieszy się świat kwiatów oczyma.
Na palecie codzienności,
drży rosa w kruchych
jak sen w objęciach pajęczyny.
Połknięte lektury: Axel Munthe „Księga z San Michele”, Wilbur Smith „Okrutny krąg”
Bez wyjątku wszystkim i każdemu z osobna: zdrowych, dobrych i oby spokojnych świąt Zmartwychwstania Pańskiego.