30 sierpnia 2022 Wracam, a może nawet wróciłem

Czy wracam, czy wróciłem, jak zawsze zweryfikuje czas, ale faktem jest, iż w ubiegły czwartek na cały tydzień przed ustaloną godziną „0” przestałem być „Iron Manem” – czytaj: wyjęto mi druty z dłoni 🙂 Wprawdzie okupiłem to cierpieniem, choć szczęśliwie obyło się bez łez, ponieważ Elf był ze mną, więc nie mogłem dać plamy. Od tamtej pory pomimo iż druty były w dłoni, a nie w głowie, to ja właśnie w tej drugiej czuję największą zmianę – ulgę. Po niespełna tygodniu z wolna powracam do ćwiczeń, ale co dla mnie o wiele istotniejsze: powróciła pogoda ducha, chęć do śmiechu i szukanie pozytywów nawet tam, gdzie ich nie ma. Ot, taki jeden z przykładów. Po wyszarpaniu mi z dłoni drutów (cytat z lekarza) pojechaliśmy do rodziców i choć mogłem spać na parterze, moja głowa, ciało, cały ja, już poszukiwałem wyzwań. Ostatecznie miejsce do spania wybrałem sobie na samej górze, a moje nogi komunikowały się ze mną tymi słowy: „no, chłopie, nareszcie”. Z pewnością na pozytywny odbiór rzeczywistości miały, jak to zwykle u mnie, paaaalmy, które, jak wiadomo mam w głowie i uwielbiam mieć też przed oczyma i miałem.

Tym samym najważniejsze dla mnie osoby odetchnęły z ulgą, a ja znów czuję, że mogę móc 🙂 🙂 🙂 Pomysły sypią się, niczym z rogu obfitości, na szczęście są tacy, którzy w miarę kontrolują moje zapędy. Jest dużo lepiej, ba, zamierzam powrócić na „niekończące się pasmo sukcesów” 😀 😀 😀 😀 😀

Połknięte lektury: Shane Dunphy „Dziewczynka, która się nie uśmiechała”; Harlan Coben „Kochanek śmierci”.

Dodaj komentarz