Kiedy powstawał poprzedni wpis, lato szalało na całego, Wisła Kraków miała innego trenera, a my czekaliśmy… W dużym skrócie: niestety w tak zwanym międzyczasie Polskę nawiedziła powódź i jadąc do naszych mam nad morze, okrojoną skalę tego zjawiska mogliśmy zobaczyć, a na miejscu przywitać jesień. https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid0Ne3JiaXLZeVwoa5jTbRGXLNQjwerNdMfqBXJhUzCEz9b5AGBVUPhPoYYixUD9ZxRl&id=100001080338679 Jak wiadomo jedyną stałą jest zmienność 🙂 a niechlubnym jej synonimem nasza Wisełka 🙁 Kiedy była powódź niebo nad Wisłą płakało, kiedy zmiany weszły w życie, pomimo łez odnieśliśmy oczekiwane, wyśnione i wysokie zwycięstwo.
Pozostaje mieć nadzieję i wiarę, że tym razem porządki jesienne, zamiast wiosennych okażą się tymi właściwymi 🙂
Połknięte lektury: Przemysław Piotrowski „Smolarz”; Guillaume Musso „Gdzie jest Angelique”; Maciej Siembieda „Kukły”; Joanna Puchalska „Bo to złe kobiety były”.