Blue Monday :)

Dawno mnie tu nie było, ale tak bywa, że zarówno powinien być powód by nie pisać i odwrotnie powód, aby pisać – Blue Monday powodem jest wystarczającym. Nie pisałem nie dlatego, że nie było o czym, tylko pośród spraw tzw. internetowych od dłuższego czasu były i są te pilniejsze. Zanim cofnę się do ubiegłego roku, enigmatycznie zagaję, że niedługo powinienem móc zaśpiewać „Mój jest ten kawałek podłogi” 🙂 🙂 🙂

Piątego grudnia skorzystaliśmy z zaproszenia i wraz z MŻ w wiślackim Fun Shopie ubieraliśmy choinkę. Wyszło że ho, ho!

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid0bhodKXKfZwJnHUzYGvmRGHmMRcAc9iFNAs1WzffxtibuDgvTE56ickvNDNJvCkA9l&id=100001080338679

Siedemnastego grudnia po raz pierwszy jako Fundacja zostaliśmy zaproszeni na reaktywowaną ogólnowiślacką wigilię. Było tak, jak w mojej opinii być powinno, zjawili się przedstawiciele wszystkich sekcji i organizacji, które są z Wisłą, w Wiśle i dla Wisły.

Już po opłatku, Kuba Błaszczykowski w, jak zawsze, luźnej rozmowie z nami dopytywał o wiele spraw, m. in. czy wybieramy się 27.12 do Częstochowy na imprezę organizowaną przez jego Fundację „Ludzki Gest”. Wiele osób z naszej Fundacji nosiło się z zamiarem, lecz początkowo ja niekoniecznie. Ostatecznie można rzec, że dałem się skusić namowom Kuby i po raz pierwszy pojawiłem się w Częstochowie na tej wybitnej imprezie. Tu na chwilę się zatrzymam, bo impreza z wielkim rozmachem, w fantastycznej częstochowskiej hali oprócz pełnych trybun zgromadziła ogrom zacnych przyjaciół i gości Kuby. Zaproszeni przez niego zostali ludzie sportu, filmu, teatru, estrady m.in. Anita Włodarczyk, Arkadiusz Głowacki, Magdalena Steczkowska, Paweł Brożek, Majka Jeżowska, Marcin Wasilewski, Magdalena Śliwa, Marcin Gortat, itd, itd, itd. Zabawa doskonała i tylko momentami na pierwszym planie była piłka nożna.

Zanim jednak ta impreza, to święta spędziliśmy u rodziców, a że śniegu raczej nie dowieźli, toteż była okazja do słonecznych spacerów po lesie.

W drugi dzień świąt dotarła do nas niezwykle przykra wiadomość, że pani Danusi nie ma już wśród nas 🙁 Sylwestra zaś spędziliśmy u siebie, może i było „goło”, ale wesoło i zdecydowanie szczęśliwie. Zaraz po nowym roku powrót na rehabilitację NFZ i ta karuzela kręci się aż do dziś, lecz jestem ostatnią osobą, która by z tego powodu miała narzekać. W minioną sobotę zaczęliśmy od crossfitu, na którym dostałem solidny wycisk, choć niestety nie taki, by móc pochwalić się zakwasami, a dzień skończyliśmy na 18-tce u Kamila. W niedzielę odwiedził nas Piotr zwany „Jezusem”, spędziliśmy miło czas, poprzedzając go słonecznym spacerem. Pokrótce to tyle, dla wszystkich wszystkiego co dobre w 2025 roku i jak zawsze postaram się pisać systematyczniej 🙂

Połknięte lektury: Jozef Karika „Szczelina”; Anna Burns „Mleczarz”; Przemysław Piotrowski „La bestia”; Silvia Vasquez-Lavado „W cieniu góry. Wspomnienia odważnej”.

Dodaj komentarz