Czas świąteczno-noworoczny.

Kiedy nie do końca wiem, od czego zacząć, to zdecydowanie najbezpieczniej o pogodzie 🙂 Na koniec tego dziwacznego roku śmiało mogę powiedzieć, że nas rozpieszczała, a że święta spędzaliśmy u rodziców, czyli dookoła lasy, lasy, więc tylko chwalić i już. Tym razem świętowaliśmy w komplecie, ponieważ wreszcie skutecznie udało się namówić na wyjazd wraz z nami mamę 🙂 Atmosfera była super, a pełny dom ludzi o dziwo w tym nie przeszkadzał 🙂 🙂 🙂 Było wszystko, pojawił się nawet śnieg, chociaż skromnie, więc tym razem nie trzeba było czekać do Wielkanocy 🙂
Bez pośpiechu
Płatki śniegu z nieba płyną
w swoim tempie, bez pośpiechu,
spróbuj cieszyć się godziną
w szczerym tuląc się uśmiechu.
Hostii bielą niech ukoi,
nie dlatego, że wypada,
zegar jeśli chce, niech stoi
a śnieg pada, pada, pada.
Grawitacja między śniegiem,
czasem na dół gwiazdy zsyła,
życie przesączone biegiem
spokój, cisza w nim, to siła.
Głębszy oddech i zaduma
nawet nad swymi słowami,
ciągle kręci się fortuna
uczmy cieszyć się chwilami.
24.12.2020

Były to nasze pierwsze wspólne święta z Wieną, toteż i dla niej nie mogło zabraknąć prezentów pod choinką.
Połknięte lektury: Stephen King „Mroczna wieża. Tom III”, David Lagercrantz „Ta, która musi umrzeć. Millenium, tom 6”, S.J. Watson „Zanim zasnę”, Zygmunt Miłoszewski „Dziennik pokładowy”.

Dodaj komentarz