01 lutego 2021 Jak na moje oko

Niedziela, słońce, trochę zimy, żyć nie umierać 🙂 Korzystając z cudnej pogody oraz z tego, że Wiena jest z nami, zanim przy R22 wystartuje ekstraklasa, czas na bajkowy spacer. Jak wynika z wielu poprzednich wpisów, nie zaliczam się do miłośników zimy, ubierania się na cebulkę, ani też nie podchodzę obojętnie do faktu, że nie mogę poruszać się na wózku – rzecz jasna o ile akurat go nie zapomniałem 🙂 🙂 🙂 Chyba jednak mimo wszystko jestem w stanie docenić urodę ośnieżonych parków i to nawet pomimo, że koła „elektryka” na śniegu wykonują nieoczekiwane drifty 🙂 Nie raz i nie dwa bez interwencji MŻ, wylądowałbym poza alejką i to jest zdecydowanie eufemizm 🙂 🙂 🙂 Jak na moje oko biel dookoła jest tyleż piękna, co i zdradliwa
.
Spacer generalnie udany, powróciliśmy w komplecie, a jeśli by to ode mnie zależało, to z końcem stycznia mógłby też następować koniec takich widoków:

Skoro w styczniu wiosnę mamy,
te piłkarską nie termiczną,
razem kciuki dziś trzymamy,
by trzy punkty były z Wisłą
Po udanym spacerze zasiadłem przed telewizorem i byłbym nieomal przecierał oczy ze zdumienia, ale tak szybko padały gole, że obawiałem się, że mógłbym jakiś przegapić, więc tak trwałem z oczyma jak pięciozłotówki 😉 Wisła zaczęła tak, jak zapowiadał nasz trener, z „wysokiego C” i doprawdy wszystko im wychodziło, aż tu nagle arbiter stwierdził chyba, że skoro i on jest na boisku, to niech o nim też będzie głośno… Nie podyktował dla nas rzutu karnego, a po chwili Piast po pięknej akcji zdobył gola. My odpowiedzieliśmy tylko uderzeniem w poprzeczkę, za to oni znów celnie. I miało być tak pięknie, ale nie było, ponieważ w drugiej połowie arbiter tym razem był już skłonny dyktować rzut karny, szkoda tylko, że tylko on go widział, a w opinii ekspertów wyglądało to tak, jakby przepisów sędziowania uczył się z nieznanego nikomu podręcznika, brrrr.
Mecz super, tylko punktów znowu brak.

Biała Gwiazda wiosnę czuje
choć jest pewne ale…
lepiej ją się obserwuje,
mogą drżeć rywale.
Nie istnieje zespół taki
i to nawet w erze VAR-u,
kiedy Główny byle jaki
nie uniknie się koszmaru


Połknięte lektury: Jarosław Hašek „Przygody Dobrego Wojaka Szwejka”, tom 1-4; Cora Reilly „Złączeni pokusą”.

Dodaj komentarz