07 lutego 2021 Pomimo że

Tak już bywa i pomimo moich starań „zaklinania rzeczywistości” ta data (data nieudanej operacji, która to jedno moje życie zamknęła, drugie otwierając) nie chce pozostać mi obojętną :/ Nie zamierzam jej specjalnie celebrować, nawet jeśli w kalendarzu podszywa się pod niedzielę 🙂 Tak już mam, że jak coś we mnie siedzi, to dopóki czegoś nie przeleję na papier, dopóty to mierzi i pogryza mnie od środka, więc w ten sposób daję temu odpór:

Jestem, więc piszę
Szukam mych słów po kieszeniach,
asa po rękawach kryjąc
ciągle się obraca ziemia,
żyję pisząc, piszę żyjąc.
Dawno mleko się rozlało
nie ma sensu szastać wetem,
Niebo super karty dało,
i najlepszą mam kobietę.
Zakrzepniętych dni tabuny,
parzył siódmy dzień Lutego
mniej w nich tremy, więcej dumy,
bliżej celu obranego.
Po co snom podkładać nogę?
Nie do końca grać fair play,
póki słowo znaleźć mogę
to i mi na duszy lżej.
01.02.2021r.


Z drugiej zaś strony są inne powody do uśmiechu, ponieważ Wisła wygrała pierwszy w tym roku, choć posługując się określeniem, którego osobiście nie znoszę: „mentalnie”, czy jak kto woli – powinna, odnieść drugie zwycięstwo. Tak jak w zagadnieniu z początku wpisu nie lubię się bawić w „co by było, gdyby…” natomiast od zawsze jestem zwolennikiem „pomimo że…”.

Siarczysty Mróz trzyma w imadle zimowym,
Wisła zwyciężyła dziś w meczu domowym.
Sędzia nie partaczył i na zero w tyle,
Brown wstrzelić się raczył i ode mnie tyle.

P.S.
Wiślaccy piłkarze mimo przeciwności
„puścili” z bagażem białostockich gości.

Połknięte lektury: Olga Tokarczuk „Opowiadania zimowe”, Maria Czubaszek „Nienachalna z urody”, Jo Nesbo „Wybawiciel”, Zygmunt Miłoszewski „Bezcenny”.

Dodaj komentarz