10 marca 2021 Rzeka marzeń, return :)

Skoro ostatnio obiecałem, to zanim zagubi się to pośród innych pomysłów, postanowiłem raz jeszcze przywołać piękne wspomnienia 🙂 Dodatkowy powód podsunął Facebook, a dokładnie na nim jeden z moich znajomych poetów, czyli „Coobuz”.
https://www.facebook.com/photo?fbid=426162530893583&set=a.426162097560293
W tamtym czasie w „Grzechach niepopełnionych” opublikowałem m.in. wiersz pt. „Barcelona” 🙂 🙂 🙂 Powracam do meritum, bo zbyt dobrze znam siebie i coś mi mówi, że ten wpis może okazać się dłuższy niż pierwotnie zakładałem 🙂
W 2013 roku udało nam się kupić, jak na tamten czas – okazyjnie bilety, a tym samym stawało otworem co najmniej jedno z moich wielkich, niespełnionych marzeń, jeszcze z czasów, kiedy byłem „na chodzie” 🙂 Od znajomego fizjoterapeuty dostałem namiar na ciekawy nocleg u jednego z Socios FC Barcelona, o pięknym i polsko brzmiącym imieniu Paweł 🙂 🙂 🙂 Pojechaliśmy w składzie czteroosobowym, mając super wytyczne od Pawła, typu że: po wylądowaniu tu i tu, autobus taki i taki, potem linia metra taka i taka, wysiadamy tu i tu i gotowe. Choć z pozoru wydawało się to wszystko łatwe i logiczne, zdecydowanie bez MK by takie nie było.
Barcelona przywitała nas ulewnym deszczem, ale wówczas i on miał słodki smak. Początek poznawania stolicy Katalonii: po dojechaniu metrem na miejsce zaczęliśmy od La Rambla (https://www.fru.pl/city-break-barcelona/la-rambla). Kiedy tak spacerowaliśmy tą chyba najsłynniejszą ulicą w Barcelonie, deszcz ustał, pogoda zaczęła sprzyjać, jak i zdecydowanie humory. Kierowaliśmy się do informacji turystycznej umiejscowionej tuż przy pomniku Krzysztofa Kolumba, lecz zanim doń dotarliśmy w swym spacerze otarliśmy się o targ z owocami morza i Bóg mi świadkiem, że nawet spełnienie wielkiego marzenia do nich miało mnie nie przekonać 🙂 🙂 🙂 Mając MK za kompas, mapę i przewodnika trafiliśmy do bajecznego zaułku o nazwie Plac Reial (https://cdn.barcelona-top-travel-tips.com/wp-content/uploads/sites/3/2017/01/placa-reial.jpg). Dla człowieka, który na punkcie palm ma gigantyczną „palmę” to miejsce magiczne, dziś mógłbym porównywać je tylko do równie bajecznego otoczenia zbrojowni w maltańskiej stolicy. Pojawiło się nam słońce, więc nad zatoką nieopodal oceanarium mogliśmy podziwiać chyba nasz jeden z pierwszych pośród tysięcy magicznych zachodów słońca. Nazajutrz pojechaliśmy do parku Güel, zaprojektowanego, jak zresztą niezliczona ilość rzeczy w Barcelonie, przez Antonio Gaudiego (https://cdn.casabatllo.es/wp-content/uploads/1878/01/parc-guell.jpg). Bywałem w wielu parkach i w różnych „celach”, ale ten swoją specyfiką i przemyślanym projektem zdecydowanie się wyróżnia, a liczne w nim papugi i tak charakterystyczne dla Gaudiego mozaiki wprost kradną serce. Jeszcze gigantyczne bańki mydlane, to wszystko nie raz i nie dwa kazało upewniać się, czy się nie śni 🙂 A to nawet jeszcze nie była połowa atrakcji… 08 marca, czyli w Dzień Kobiet zafundowałem kobietom lody koło smoków, choć nie wiślackich, tylko na La Rambli (https://ekskursja.pl/wp-content/uploads/ngg_featured/IMG_0804.JPG) i dalej korzystając ze słońca niezapomniany piknik na plaży Barceloneta. Tam też chyba po raz pierwszy w marcu było mi dane zanurzyć stopy w Morzu Śródziemnym 🙂 Teraz czas na anegdotę: podczas owego pikniku na plaży, w znajdującej się nieopodal restauracji skorzystaliśmy z toalety 🙂 I anegdoty by nie było, ale my się w niej kurna zatrzasnęliśmy 🙂 🙂 🙂 Na szczęście z pomocą przyszła moja „perfekcyjna” znajomość hiszpańskiego, więc: „Aiuto! Aiuto! Aiuto!”, aż w końcu nas uwolniono 🙂 🙂 🙂 Skoro uniknęliśmy tam noclegu można było pospacerować nad zatoką pośród palm i tancerzy flamenco. W drodze powrotnej pod me stopy sfrunął spory kawałek kory palmy, od razu zgodnie ochrzczony „paździrzem” i tam też wytłumaczyłem Zuzi, że nawet palmy składają pokłony „Wielkiemu Wezyrowi” 🙂 🙂 🙂 Ostatni już punkt w tym dniu to pod Zamkiem de Montjuïc (https://www.fru.pl/media/img/uploaded/packages/top10/attractions/bcn/fontanna.jpg) i pokaz fontann tańczących w rytm znanej muzyki filmowej i nie tylko, ubarwionych fantastyczną iluminacją. Ech, ta Barcelona!

Barcelona
Nie popchniesz mnie w dryf
bez celu, bez planu,
w drogę na kraj świata,
przez szkwał oceanu.
Liczne doświadczenia
stępiły brawurę,
lecz proszę nie pytaj,
nie odpowiem które.
Codziennie oddzielam
ziarenka od plew,
chociaż wyobraźnia
wciąż napędza krew.
Mogę już odpuścić
skok ze spadochronem,
byle znów zobaczyć
piękną Barcelonę.
25.12.2012
aktualizacja 13.03.2013

Ciąg dalszy nastąpi.
Połknięte lektury: Stephen King „Mroczna wieża. Tom VI”, Szczepan Twardoch „Pokora”.

Dodaj komentarz