16 października 2021 Chwiejnonogi włóczęga

Chwiejnonogi włóczęga

Czas, chwiejnonogi włóczęga

posrebrzony blaskiem księżyca.

Obojętny porom roku,

brodzący pośród pierzastych mgieł,

wyrzucany przez każdą noc,

na łaskawy brzeg świtu.

Obojętny na wczoraj, dziś i na jutro.

Jedyny niezważający na swój los,

niezainteresowany lustrzanym odbiciem,

nielękający się licznych krytyk

i pozostający wciąż głuchy

na modlitwy o opamiętanie.

Cyniczna postać ociekająca sarkazmem,

obnosząca się z wyższością,

bo tylko jemu niestraszne są

wszystkie zegary tego świata.

14.05.2013r.

Cytując klasyka: „czas to pojęcie względne”, ale… bez dwóch zdań bywa jak księżyc, mając jasną i ciemną stronę. Wpis z zasady ma być optymistyczny, więc pominę tę ciemną i skupię się na tej, która jest mi bliższa 🙂 16 października 2020 roku klamka zapadła i pojechaliśmy po bardzo skrzywdzoną przez człowieka istotę.

https://www.facebook.com/messenger_media/?thread_id=100003693489676&attachment_id=2920823468041682&message_id=mid.%24cAAAAALx-hvuBdoNRWl7RT38loH3e

Tutaj odwołam się do tytułu wpisu, ponieważ decyzja zapadła 06.09, ale Wiena, bo tak daliśmy jej na imię, musiała jeszcze na nas poczekać. Dziś nikt w szeroko pojętej rodzinie nie wyobraża sobie, że mogłoby jej nie być, a odwzajemniona miłość jest nie do opisania i nie zna granic!!!!!!!! Wiena cudownie się otwarła, zaufała i dziś jest już innym psem, a my jej szczęśliwymi kompanami. Zacytuję sam siebie (a co!): „jaki pan, taki kram, jaka pani, tacy jej kompani”. I tak ta data 16 października nie kojarzy nam się już tylko z wyborem kardynała Wojtyły na stolicę Piotrową, ani też nie tylko ze zdobyciem Mount Everest przez pierwszą kobietę, czyli Wandę Rutkiewicz. My do tego zacnego grona dopisaliśmy nasz „numer trzy” 🙂 🙂 🙂

a

Połknięte lektury: Steve Berry „Zaginiony rozkaz”, Kurt Vonnegut „Śniadanie mistrzów”, Haruki Murakami „Przygoda z owcą”.

P.S. Niby bez związku, lecz w nawiązaniu do tytułu: kiedy z MŻ byliśmy we Wrocławiu wybraliśmy się do Muzeum Narodowego i tam oprócz genialnego malarstwa nie tylko polskiego, była ekspozycja sprzętów/rzeczy codziennego użytku. I o zgrozo ujrzałem tam pierwszy komputer Atari, z którym miałem „przyjemność”, pierwszą pralkę, walkmana, discmana itd. I tak to poczułem, że świat dobrze mi znany wylądował już w muzeum 🙂 🙂 🙂

Dodaj komentarz