To ostatnia niedziela, jeśli chodzi o tegoroczne wiślackie poczynania. Egzamin zdany na pięć, nawet pokusiłbym się o plusa, bowiem gol dający trzy punkty – w czasie doliczonym 🙂 czyli postarali się o emocje do końca. Chcę wierzyć, że to oznacza siłę charakteru, niezłomnego ducha walki i granie do ostatniego gwizdka, wszak, cytując klasyka: „mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie, jak zaczyna” 🙂 🙂 W tym wypadku tych mężczyzn nawet więcej, niż jedenastu 🙂 W tabeli wygląda to lepiej nawet, niż życzył sobie prezes Królewski, bowiem do miejsca premiowanego bezpośrednim awansem, tracimy zaledwie jeden punkt, a byłemu trenerowi za cel postawione było mieć dopuszczalną stratę na koniec roku nie więcej niż 4. Cóż, pozostaje zanucić wraz z wiślackimi trybunami słowa: „nadejdzie wiosna i lepsze czasy, powróci nasza Wisełka w szeregi Ekstraklasy”, albo: „śpiewa Polska i Europa, chcemy Jopa, chcemy Jopa” 🙂 🙂 🙂 Jaki ta układanka mieć będzie finalny kształt, trzeba jeszcze trochę poczekać. Ja, jako ortodoksyjny optymista, podpisuję się pod tym, że to co miało być złe, już było w tym sezonie, nauczyliśmy się na błędach, znamy tę ligę i pora wracać na salony!
Połknięte lektury: Przemysław Piotrowski „Radykalni. Terror”, „Matnia”; Guillaume Musso „Zabawa w chowanego”; Erich Maria Remarque „Na zachodzie bez zmian”.
Wszystkim bez wyjątku zdrowych, spokojnych i dobrych Świąt Narodzenia Pańskiego.