Byłem na Wisełce i jak to u nas niestety zwykło bywać: sinusoida, rollercoaster lub zabawa w piekło-niebo, jak kto woli. Potrafimy na wyjeździe strzelić cztery gole zespołowi z czołówki, by kolejny mecz u nas zremisować bezbramkowo z ligowym outsiderem 🙁 Dokąd to zmierza, nie mam pojęcia i niestety tutaj nie jestem i chyba nie będę ortodoksyjnym optymistą…
Połknięte lektury: Robert Małecki „Urwisko”, Peter V. Brett „Tron z czaszek” Tom I i II