Grzechy niepopełnione

Wiele ran można zasklepić,
przelewając ich głębię na papier
lub zręcznymi pociągnięciami pędzla
oswoić ból.

Mydlenie oczu,
że wszystko za nas zrobi czas,
jest jak wiara
w podziurawione czółno
na środku oceanu.

Słowa więzną w gardle,
nie chcąc spłynąć piórem na papier,
wzbraniając się,
stają dęba jak koń
przed przeszkodą nie do przebycia.

Osobliwe jak grzechy,
których nikt nie popełnia,
nie chcąc narazić się
na bycie śmiesznym.

Skrzyżowane jak nić na krosnach,
słowa nie muszą zbić hałasu i zmącić ciszy,
ale nitka po nitce
zapełniają głuchą przestrzeń utopi.

07.01.2014

Dodaj komentarz