Na zakrętu uboczu,
tam gdzie kończy się droga
dawno ludziom zszedł z oczu ,
ale nie z oczu Boga.
W cichej skryty przestrzeni,
choć wiekowym nędzarzem,
on jest solą tej ziemi
otulony pejzażem.
Od młodości z daleka
wiatrem czasu smagany,
w nocy gwiezdna tu rzeka,
Dom w jej fale wsłuchany.
Takie z logiką szachy
w melancholii przeciągu,
sny ulecą nad dachy,
o tym z drewna posągu.
Niemy więzień apatii
na samotność skazany,
posiadł zmysł telepatii,
dar, a może i plany.
30.04.2020r.