W tyglu odległości,
karmię się modlitwą,
kompas na miłości,
jak „topielec z brzytwą”.
Zdzieram cudzysłowie,
zbędne ozdobniki,
pod powieką, w głowie,
obraz Weroniki.
Nie jest czarno – biała
dzisiejsza tęsknota,
moc słońca przelała
obrączka ma złota.
W miłosnym dialekcie
pędy rozwijając
jestem ja w afekcie
gardy nie spuszczając.
25.04.2019