16 sierpnia 2020 Piknikowo-widokowo

O wirtualnej liście miejsc i celów pisałem na blogu i uchylając rąbka tajemnicy znajduje się na niej Kopiec Kościuszki. Po cudownej i atrakcyjnej sobocie w pełnym słońcu, tym razem padło na okolice, w której słońca mogło być nieco mniej, choć nie od razu. Podjechaliśmy pod winnice w okolicach klasztoru na Bielanach i tam elektrowozem pod klasztor i początkowo też w kierunku zoo. Skoro jednak w cieniu drzew spacerowało się tak błogo, to ominęliśmy odnogę do zoo, kierując się na Kopiec Piłsudskiego. Ostatecznie dotarliśmy na jego szczyt, rzucając wyzwanie akumulatorom i moim nogom w sandałach, bowiem aby dostać się na absolutny szczyt kopca trzeba wyjść po schodach 🙂 Udało się i dodam tylko, że na Kopcu Piłsudskiego ostatni raz byłem jeszcze za czasów harcerstwa, czyli dawno, dawno temu, w odległej Galaktyce.

Dodaj komentarz